PRAWA AUTORSKIE!

Wszystko co jest publikowane na tym blogu jest na mojego autorstwa (chyba, że zaznaczono inaczej). KOPIOWANIE FRAGMENTÓW LUB CAŁOŚCI MOICH POSTÓW ZABRONIONE!

28 lutego 2013

Bo Bóg się o nas upomina

Nie widziałam sensu prowadzenia tego bloga, ale w dzień szczególny-rezygnację z posługi papieża Benedykta XVI- dla Kościoła katolickiego, poczułam, że powinnam tutaj wrócić. Bowiem Bóg zawsze się o nas upomni, nawet jeśli na jakiś czas odwrócimy się do niego plecami. Idąc na Mszę Świętą w intencji papieża przypomniałam sobie, jak było ze mną, jak trafiłam na "Oazę", jak pojechałam na pierwszy stopień i w końcu jak walczyłam by móc pojechać na rekolekcje Triduum Paschalnego, które były nie zbednym warunkiem by pojechać na trzeci stopień.
Wróciłam, bo nie mogę przestać świadczyć o Kimś kogo kocham, o Kimś kto sprawił, że wciąż żyję, o
Kimś kto jest moim Panem i Zbawicielem, o Kimś kogo kocham!

06 lutego 2013

Dziewczynko mówię Ci wstań! - Spowiedź

Każdy z nas w jakimś stopniu obawia się spowiedzi. Niektórzy nie widzą jej sensu, bo dlaczego mam mówić o swoich grzechach jakiemuś mężczyźnie. Ale nie o tym chciałam pisać.

Doświadczenie odpuszczenia grzechów, jest czymś niezwykle wspaniałym, szczególnie gdy nie można się przemóc, aby do niej pójść, a jeszcze ten zły podsyca w nas to byśmy nie szli. Czasami obawiamy się wstydu, bowiem co jakiś czas przychodzimy z tym samym grzechem, bo nie umiemy się go pozbyć, choć bardzo się staramy. Czasami boimy się tego co usłyszymy, bo uważamy, że nasze grzechy są tak ciężkie, że nie dostanę odpuszczenia.

Jak to jest z tą naszą spowiedzią? Przyznanie się do winy, czy do błędów przed najlepszym przyjacielem jest bardzo trudne, bowiem nie wiemy czy zdoła nam przebaczyć i już nie pamiętać tego co było złe. Tak samo jest z Bogiem, który przecież również jest naszym przyjacielem, najlepszym i takim, który nas nigdy nie opuści, dlatego też, przyznanie się do winy, wyznanie grzechów jest dla nas takie trudne. Jednak stan euforii, radości i przede wszystkim lekkości, jaki towarzyszy człowiekowi po wyjściu z konfesjonału jest nie do opisana. Dla mnie dość konkretnym przeżyciem była spowiedź na moim II stopniu ONŻ, kiedy to oprócz standardowego wyznania grzechów odbyłam się z księdzem rozmowę twarzą w twarz.

Wczoraj właśnie wybrałam się do spowiedzi, nie mogłam się przemóc, aby pójść, choć od ostatniej spowiedzi nie dzieliło mnie zbyt wiele czasu to jednak odczuwałam lekki strach. Bardzo motywujące dla mnie było słowa, wczorajszej ewangelii, które zmobilizowały mnie do pójścia, kiedy dnia poprzedniego je rozważałam:
Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: Talitha kum to znaczy: "Dziewczynko mówię ci, wstań!"
/Mk 5, 41/
Po powiedzeniu Chrystusowi tego wszystkiego czym go obraziłam, uczestniczyłam w Eucharystii, na której wysłuchałam tego fragmentu i ponownie poczułam ogromną radość z odpuszczenia win.
Spowiedź jest sakramentem trudnym, bowiem już ciężką rzeczą jest uświadomienie swoich grzechów, bowiem poznanie tego co jest w nas złe i jeszcze niedoskonałe jest rzeczą niezwykle ciężkie, bo kto lubi zastanawiać się i rozważać nad tym co we mnie jest złe? Niegdyś znalazłam gdzieś słowa:
Ten, kto pozna siebie, jest w stanie walczyć z przejawami zła.
Kluczem do dobrej spowiedzi, jest dobry rachunek sumienia, a to wcale, aż tak łatwa sprawa nie jest. Innym jest żal i postanowienie poprawy, kiedy tego nie ma to spowiedź jest nieważna. Warto jednak pamiętać, że kiedy już wzbudzimy sobie żal za nasze grzechy to Bóg nam je przebaczy i powie do nas jak do córki Jaira: Dziewczynko mówię ci, wstań! i staniemy się na powrót "żywymi" członkami Kościoła.

02 lutego 2013

On i On lub Ona i Ona zamiast Ona i On...

...czyli o związkach partnerskich.

(...)rodzina współcześnie traci na swojej wartości, a pozwolenie i legalizacja związków pomiędzy mężczyzną a mężczyzną doprowadzi do jeszcze głębszego i bardziej niebezpiecznego rozpadu podstawowej jednostki jaką jest rodzina. Już teraz mówimy o upadku "wzorca ojca", a co by było gdyby dwóch mężczyzn lub dwie kobiety wychowywało dziecko, nie możemy mieć pewności, czy w przyszłości nie będzie miało jakiś lęków lub uprzedzeń.


Temat związków partnerskich jest teraz dość popularny w mediach za sprawą ustawy, która miała wejść w życie. Postanowiłam wyrazić swoją opinię na ten temat. Osobiście nie wyobrażam sobie, pomimo tego, że mam ogromną tolerancję co do gei i lesbijek, aby mogli wychowywać oni dzieci i żyć jak mąż i żona.

Źródło: adonai.pl
Mam świadomość, że temat legalizacji związków homoseksualnych jest tematem drażliwym, ale w zasadzie w naszym kraju obowiązuje wolność słowa. Długo zastanawiałam się, jak zabrać się za ten temat i czy w ogóle, postanowiłam jednak napisać parę słów o "małżeństwie" dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet i adopcji przez nich dzieci. Przy okazji postu o Marszu dla Życia i Rodziny na moim drugim blogu Sometimes I feel... pisałam już o tym, że rodzina współcześnie traci na swojej wartości, a pozwolenie i legalizacja związków pomiędzy mężczyzną a mężczyzną doprowadzi do jeszcze głębszego i bardziej niebezpiecznego rozpadu podstawowej jednostki jaką jest rodzina. Już teraz mówimy o upadku "wzorca ojca", a co by było gdyby dwóch mężczyzn lub dwie kobiety wychowywało dziecko, nie możemy mieć pewności, czy w przyszłości nie będzie miało jakiś lęków lub uprzedzeń. Przyczyna lęków u dzieci ma bardzo często podłoże emocjonalne i wynika z tego, co dziecko wynosi z domu, kiedy zaburzona jest podstawa jednostka jaką bez wątpienia jest rodzina wszystko komplikuje się jeszcze bardziej. Jak chłopiec ma w przyszłości być dobrym mężem, ojcem, skoro wzorca ojca z domu nie wyniósł, bo wychowały go dwie kobiety. Nie mówię, że inne przypadki, gdy ojciec dzieci bije, czy pije, czy go po prostu nie ma itd. nie wpływają na dziecko, bo wpłyną w taki sam sposób albo i gorszy, ale rodzina to rodzina, wtedy i tylko wtedy, kiedy stanowi ją kobieta i mężczyzna, nie wyobrażam sobie innego modelu rodziny. Patrząc na to dalej oczami dziecka to nie umiem wyobrazić sobie jak dziecko żyłoby w społeczności szkolnej, już teraz dzieci o niższym statusie finansowym są odrzucane, a jak czułoby się dziecko w klasie, gdyby zamiast ojca i matki miało dwóch ojców, nie miałoby łatwego życia.

Jestem katolikiem, osobą wierzącą i uważam, że rodzina to tylko i wyłącznie kobieta + mężczyzna, nie ma innych możliwości. Jeżeli uważasz, że w legalizacji związków homoseksualnych nie ma nic złego to odpowiedź sobie na pytanie, czy chciałbyś wychowywać się w takiej rodzinie?
Źródło: blizejprzedszkola.pl

Jak pisałam już we wstępnie mam tolerancję dla osób homoseksualnych, bowiem natknęłam się na takie osoby, jednak nie chcę, aby osoby homoseksualne miały prawo do wychowywania dzieci, bowiem to nie będzie rodzina, co już tutaj wielokrotnie powtarzałam. Zdaję sobie sprawę, że świat idzie do przodu, ale są rzeczy, które nigdy nie powinny mieć miejsca, a właśnie taką rzeczą jest legalizacja związków partnerskich, skoro chcą żyć ze sobą niech żyją tak jak żyją, jaką różnicę zrobi im to, że swój związek zalegalizują. Nie uwierzę również w to, że takie związki pomiędzy osobami tej samej płci są trwalsze. Zgoda na zawieranie związków małżeńskich przez osoby tej samej płci pociągnie za sobą szereg innych ustaw i pomysłów, które nie wpłyną pozytywnie na sytuację polskiej rodziny. Bo co może być dalej? Nie chcę o tym myśleć i mam nadzieję, że w Polsce ustawa u legalizacji związków męsko - męskich lub damsko - damskich po prostu nie przejdzie.