PRAWA AUTORSKIE!

Wszystko co jest publikowane na tym blogu jest na mojego autorstwa (chyba, że zaznaczono inaczej). KOPIOWANIE FRAGMENTÓW LUB CAŁOŚCI MOICH POSTÓW ZABRONIONE!

30 maja 2013

O trzech wartościach: Nadzieja


Ile znamy stwierdzeń dotyczących Nadziei, iloma z nich praktycznie codziennie się posługujemy, kto z nas nie powiedział nigdy słów: Nadzieja umiera ostatnia czy Nadzieja matką głupich. Często używamy słów: Mam taką nadzieję. Ale jak jest z tą nadzieją? Czy nasze słowa są puste w środku, czy rzeczywiście tli się w nas nadzieja?
Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z dru­gim człowiekiem./Dante Aligheri/

Nadzieja - to słowo brzmi tak przyjemnie i napawa radością. Kiedy wszystko wokół nas się zawali i kiedy nie będziemy widzieli sensu naszego życia, kiedy nasza wiara już nie będzie taka jaka być powinna, kiedy nie będziemy czuli miłości, ona nam zostanie.
Nadzieja to dob­ra rzecz. Może naj­lep­sza ze wszys­tkich. A ta­kie nig­dy nie umierają./Autor nieznany/

Kiedyś słyszałam opowiadanie, którego teraz nie jestem w stanie sobie przypomnieć, pamiętam, że było o trzech świeczkach, które po kolei gasły, pozostała tylko jedna najmniejsza i to na potem rozpaliła te dwie pozostałe, tak działa nadzieja. Ona umiera ostatnia, te słowa dla mnie są puste. Ale czy rzeczywiście tak jest, że na końcu zostaje nam tylko nadzieja?
...przyszłe życie istnieje, nie zawiedzie cię twoja nadzieja. /Prz 23, 18b/

Ja jakoś nigdy nie miałam momentu, że nie "miałam" nadziei, kiedy używam słów: Nadzieja umiera ostatnia naprawdę wierzę w to, że coś się uda, ostatnio się o tym doskonale przekonałam. Już nawet nie wierzyłam, że to się jeszcze może udać, o miłości nie wspominając, miałam jednak nadzieję i... buum, jest. Jednak nadzieję pokładać możemy w Bogu, od Niego ona pochodzi, więc jeśli jest od Niego to nie zaginiemy, póki ją mamy:
Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja. /Ps 62,6/
Jak jest ze mną i nadzieją? Chyba we mnie jest i naprawdę pokładam ufność, w moim przypadku słowa, które przytoczyłam na początku nie są puste, ale mają pokrycie. Dlatego też nie wierz, że nadzieja jest matką głupich, bo przecież nie jesteś głupim człowiekiem.

________________________________________________________________________
Za jakiś czas pojawi się post o Miłośći i Wierze.

25 maja 2013

Łk 1, 37

Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.
/Łk 1, 37/
Są czasami sytuacje, które wynikają spontanicznie i ciężko jest nam się z nimi pogodzić, a kiedy już uda nam się to wszystko poukładać Ten z Góry postanawia zrobić nam niespodziewaną niespodziankę i pozytywnie nas zaskoczyć. Słowami przewodnimi dzisiejszego posta, są słowa z Ewangelii z dnia wczorajszego, które pomimo tego, że są znane wczoraj podczas Mszy Świętej mnie niesamowicie uderzyły. Czy nie jest tak, kiedy czegoś naprawdę potrzebujemy Bóg nam to daje? Czasami wydaje się, że Bóg nie słucha naszych próśb, ale on je słyszy, ale wie, że to o co prosimy nie do końca jest tym czego sam od nas chce, dlatego czasami robi nam na przekór. Czasami na efekt jakieś prośby musimy czekać dłuższy czas, ale radość jest nieopisana.
Parę spraw się wydarzyło w moim życiu, które stały się pretekstem do tego posta. Pierwszą jest fakt odnowienia pewnej zerwanej znajomości, nie będę tego dłużej rozwijała, bo to sprawa osobista, ale widzę w tym Bożą rękę. Drugim, choć nie do końca jest to jeszcze sprawa zakończona jest propozycja, którą dostałam, bardzo chciałam pojechać w tym roku na rekolekcje z różnych względów nie mogłam, ale pojawił się cień nadziei, że może w tym roku będę mogła przeżyć rekolekcje i to w dodatku takie, na które nie dane było mi pojechać, bo przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego! 

Wystarczy trochę wiary i cierpliwości, a także pokory, aby spełniło się to o co prosimy, oczywiście nie zawsze z pokorą przyjmujemy to co daje nam Bóg, ale trzeba starać się to robić, bo Ten z Góry potrafi nas czasami niesamowicie zaskoczyć i to w takim momencie, kiedy się tego nie spodziewamy.

19 maja 2013

Duchu Święty Przyjdź...


Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni  Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.
/Dz 2, 1 - 4/
Można by zadawać pytanie po co Bóg zesłał Ducha Świętego? Ale ja nie zadam tego pytania. 
Wielokrotnie obserwowałam działanie Ducha Świętego czy to podczas rekolekcji, czy podczas pamiętnego dla mnie spotkania Diakoni Modlitwy, czy podczas tych dwóch Tyskich Wieczorów Uwielbienia na których byłam.

Będąc kiedyś w spowiedzi ksiądz wręczył mi modlitwę do Ducha Świętego, abym codziennie modliła się o jego dary. Cóż ze smutkiem przyznam, że o owej małej karteczce przypomniałam sobie w piątek, kiedy to przygotowywałam się do sakramentu pokuty i pojednania. Jednak jeszcze nic straconego, a święto Zesłania Ducha Świętego może być dobrą okazją do rozpoczęcia codziennej modlitwy do Ducha Świętego.

Po co modlić się o dary Ducha Świętego? Odpowiedzi może być wiele i każdy znajdzie własną, ale ja zwracam się do Ducha Świętego conajmniej raz w tygodniu, podczas Oazy, kiedy to na rozpoczęcie czy to spotkania ogólnego, czy spotkania w grupach powierzam siebie i uczestników Duchowi Świętemu, aby nas prowadził i to on udzielał odpowiedzi. Do Ducha Świętego modliłam się przez cały okres matur, aby nie zabrakło mi światła i aby mój umysł pozostał jasny, modlę się do niego przed egzaminami podczas sesji, abym napisała wszystko jak najlepiej. I dzieją się cuda... Normalnie zawsze byłam zestresowana, jak przypomnę sobie test po szkole podstawowej czy po gimnazjum chodziłam i bałam się tego jak mi pójdzie, przy maturze już takich stresów nie odczuwałam, a teraz w czasie sesji także nie czuję strachu, bo wiem, że Pan jest przy mnie, nawet przy najcięższych egzaminach po prostu ufałam. 

Nie możemy w życiu codziennym oczekiwać takich spektakularnych zjawisk, jakie zostały opisane w Dziejach Apostolskich, ale musimy nauczyć się dostrzegać działanie Ducha Świętego w rzeczach prostych i takich, które wykonujemy każdego dnia. Tak mi się skojarzyła książka Williama Younga pod tytułem Chata, w której to w trochę bliższy człowiekowi została ukazana Trójca Święta.