PRAWA AUTORSKIE!

Wszystko co jest publikowane na tym blogu jest na mojego autorstwa (chyba, że zaznaczono inaczej). KOPIOWANIE FRAGMENTÓW LUB CAŁOŚCI MOICH POSTÓW ZABRONIONE!

23 grudnia 2012

On Światłem i Życiem


W maju 2008 roki przyszłam pierwszy raz na "Oazę", czy sądziłam, że coś zmieni się w moim życiu - nie wiem, ciężko powiedzieć. Moje motywacje przyjścia nie były takie, że chciałam tej zmiany, ale nie będę o nich tutaj mówić.


Bóg zadziałał, gdyby nie On nie pisałabym tego posta i leżała teraz zjadana przez robaki w trumnie w ziemi, a moim niegdyś istnieniu świadczyłyby tylko moje fotografie i to co po mnie zostało. Każdy z nas, ma gorsze i trudniejsze dni, ja ze swoimi zawodami sobie nie radziłam, miałam myśli samobójcze, niektóre bliższe realizacji, inne mniej.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, osobiście moje ulubione, choć wiem i rozumiem, że ważniejszym świętem jest Wielkanoc, to mimo to Boże Narodzenie lubię bardziej, to czas ponownego przyjścia Boga, w sensie dosłownym i przenośni. Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel ma narodzić się w naszym sercu i właśnie do tego przygotowuje nas Adwent. W biegu życia o tym zapominamy co jest najważniejsze, kto jest najważniejszy, bo przecież: "jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu". Przyznam szczerze, że kiedyś nie widziałam tego wszystkiego, czasem również wątpię, jak każdy z nas, ale staram się żyć z Bogiem, bo wiem, że kiedy wszyscy wokół mnie zawiodą On jeden będzie przy mnie, do niego mogę się zwrócić w każdej chwili. Mam Słowo, które pokrzepia, codziennie wieczorem rozważam słowa Ewangelii z danego dnia (np. w środę rozważam słowa ewangelii z czwartku) i staram się żyć tym słowem przez cały następny dzień.

Bóg jest światłem, bo oświetla nam drogę w trudnych czasach propagowania ateizmu, ale również pomaga zrozumieć otaczający nas świat.
Bóg jest życiem, bo daje życie, bo jest naszym życiem.

Gdy przyszłam na swoje pierwsze spotkanie Ruchu Światło - Życie nie chciałam w nim zostać, byłam, bo byłam, chodziłam dla przyjemności, dla spotkania ze znajomymi, ale Ten z Góry to zmienił, przestałam tam przychodzić dla znajomych, a przede wszystkim dla Niego. Były dni, kiedy nie miałam ochoty iść na spotkanie, a jednak szłam. Dlaczego? Bo On tak chciał. Tak chodziłam, aż nieoczekiwanie zakończyłam I etap swojej oazowej przygody - trzystopniową formację podstawową (choć w moim przypadku czterostopniową). Były rekolekcje mocno na mnie działające i takie, które pozornie nie dały nic. Ostatnie, podczas których miałam różne, skrajne postawy były chyba tymi, które dały mi najwięcej od fazy: nie chcę tutaj być, to bez sensu i tak nie zostanę w Oazie przez fazę: Boże, jak już to jestem to zostanę, ale nie zostanę w Oazie do fazy: Boże, nie chcę wyjeżdżać, nie wyobrażam siebie w innym miejscu Kościoła jak Oaza, chcę zostać, chcę dołączyć do jakieś Diakonii, może Diakonia Modlitwy? 

Wybrałam Boga świadomie i dobrowolnie, Jezus Chrystus jest moim Panem i Zbawicielem!

"Pan jest ze mną, nie lękam się: cóż mi może zrobić człowiek?"
/Ps 118(117), 6/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz